Moja siostrzenica podsunęła mi ten pomysł, za co jestem jej wdzięczna.
Za każdą błyszczącą powierzchnię w mieszkaniu – kafelki, umywalkę, wannę, okna, prysznic, szkło w salonie – sięgam po ten sposób. Zbłyszczone do perfekcji, jak łza, sprawiają, że odłożyłam na bok wszystkie inne środki. Jego koszt to zaledwie kilka centów, polecam go zatem każdemu. Znakomicie sprawdza się również w profilaktyce pleśni w łazience.
Składniki do przygotowania mieszanki to 2 łyżeczki proszku do prania, 1 łyżka alkoholu, 1 szklanka octu i 1 szklanka ciepłej wody.
Wszystkie składniki mieszam w tej kolejności, a następnie aplikuję ciepłą mieszaninę miękką stroną gąbki. Po 5 minutach działania, zmywam i wycieram powierzchnię niestrzępiącą się ściereczką lub ręcznikiem papierowym.
Efekt? Nieskazitelny blask.
Od tej pory innymi środkami czyszczącymi się nie interesuję. Nie ma potrzeby inwestowania w drogie preparaty do polerowania, bo ten domowy sposób wyśmienicie radzi sobie z oknami i lustrami. Jako dodatek, podzielę się również sposobem na ochronę łazienki, a w szczególności prysznica, przed pleśnią i kamieniem.
Pleśń i kamień w prysznicu mogą być sporym problemem, jeśli nie zadbamy o odpowiednią konserwację. Mam jednak rozwiązanie, które pozwoli unikać męczącego szorowania płytek i ścian. Ta metoda świetnie radzi sobie z oboma problemami.
Składniki to 1/2 szklanki nadtlenku wodoru, 1/2 szklanki denaturatu (lub zwykłego spirytusu), 1 łyżeczka detergentu, 1 łyżeczka płynu do zmywarek i 3 szklanki wody.
Wszystko łączę, przelewam do pojemnika z rozpylaczem i spryskuję nim cały prysznic. Nie wymaga to ani spłukiwania, ani wycierania. Ten płyn, nie zawierający octu, nie zaszkodzi plastikowym czy silikonowym elementom kabiny.
Stosując go regularnie, nawet po kąpieli, pleśń, kamień i szkodliwe bakterie stają się tylko wspomnieniem. Ale to nie wszystko – na koniec mam jeszcze jeden, dodatkowy trik.