Siostra wprowadziła się do nas „na chwilę”, ale jej prawdziwe plany mnie zaskoczyły ….
Moja siostra, Monika, zadzwoniła do mnie pewnego wieczoru, zrozpaczona i załamana. „Muszę się wynieść od Marka. Pokłóciliśmy się, nie chcę tam wracać. Mogę przenocować u ciebie?” – pytała ze łzami w głosie. Nie mogłam jej odmówić. Była w trudnym momencie życia, a ja zawsze byłam tą, która starała się pomagać rodzinie. Z mężem uzgodniliśmy, że Monika może zatrzymać się u nas na kilka dni, aż sprawy się uspokoją.
Pierwsze dni były spokojne. Monika przynosiła nam drobne prezenty – kwiaty, ciasto. Chciała pokazać, że jest wdzięczna za pomoc. Często rozmawiałyśmy, a ona zapewniała mnie, że to tylko chwilowe, że wróci do Marka, jak tylko uda im się wszystko wyjaśnić. Byłam pewna, że to kwestia czasu, zanim się pogodzą.
Dziwne zachowania
Z biegiem tygodni jednak coś zaczęło mnie niepokoić. Monika nie wspominała już o Marku, a kiedy pytałam, co u niego, zbywała mnie krótkimi odpowiedziami. Co więcej, zaczęła wprowadzać w nasze życie swoje własne porządki. Przestawiała meble, zmieniała rozkład rzeczy w kuchni, sugerowała, jak powinniśmy urządzić mieszkanie. To było dziwne, bo przecież to miało być tylko tymczasowe schronienie, prawda?
Mąż zaczął się irytować. „Dlaczego twoja siostra ciągle tu jest? Miała zostać na kilka dni, a teraz zachowuje się, jakby to było jej mieszkanie” – mówił coraz częściej. Sama zaczynałam mieć podobne odczucia. Monika zaczęła się zadomawiać na dobre, a moje próby delikatnego zasugerowania, że może powinna pomyśleć o powrocie do swojego mieszkania, spotykały się z milczeniem lub szybkim zmianą tematu.
Tajemnicza rozmowa
Pewnego dnia, wracając z pracy, usłyszałam rozmowę Moniki przez telefon. Stała w kuchni, nie widząc mnie. „Tak, wszystko idzie zgodnie z planem. Nie, jeszcze nie wiedzą. Niedługo im powiem, spokojnie”. Serce zamarło mi na chwilę. Z kim rozmawiała i o jakim „planie” mówiła? Kiedy skończyła rozmowę, stanęłam w drzwiach kuchni. „Z kim rozmawiałaś?” – zapytałam bez ogródek. Monika wyraźnie się zmieszała, ale szybko zmieniła temat, śmiejąc się nerwowo. „A, to nic ważnego, rozmowa o pracy”.
Ale ja wiedziałam, że to kłamstwo.
Odkrycie planu
Kilka dni później, gdy Monika była w łazience, zauważyłam, że jej telefon wibruje na stole. Na ekranie widniała wiadomość: „Kiedy zamierzasz im powiedzieć?”. Serce biło mi szybciej. Co ona przede mną ukrywała?
Wkrótce okazało się, że Monika od miesięcy planowała rozwód z Markiem. Nie zamierzała wracać do swojego mieszkania – wręcz przeciwnie, planowała zostać u nas na dłużej. Odkładała pieniądze na zakup własnego mieszkania, ale w międzyczasie zamierzała mieszkać z nami… bez powiadomienia nas o jej planach. Właśnie dlatego tak unikała rozmów o powrocie do Marka i dlaczego tak pewnie czuła się w naszym domu.
Złamało mi to serce. Czułam się oszukana, wykorzystana. Moja własna siostra, która miała zostać u nas tylko na chwilę, w rzeczywistości planowała wprowadzić się na stałe, nie pytając nas o zdanie.
Kłótnia, której nie uniknęłam
Kiedy zrozumiałam, co Monika planuje, nie wytrzymałam. Wybuchła kłótnia. „Dlaczego nas oszukiwałaś? Dlaczego nie powiedziałaś prawdy od razu?” – krzyczałam. Monika próbowała się bronić, mówiąc, że bała się naszej reakcji, że potrzebowała czasu, aby wszystko poukładać. Ale dla mnie to były tylko wymówki. Gdybym wiedziała, że planuje zostać na dłużej, moglibyśmy o tym porozmawiać, ustalić zasady. A tymczasem ona układała swoje życie, nie licząc się z nami.
Z ciężkim sercem poprosiłam ją, by jak najszybciej się wyprowadziła. Choć była moją siostrą, nie mogłam pozwolić, by w naszym domu panowały kłamstwa i intrygi.