Czułam, że mąż ma kochankę, ale przyjaciółka sprowadzała mnie na ziemię. Wodziła mnie za nos, bo to ona wskoczyła mu do łóżka
Od jakiegoś czasu coś między mną a moim mężem zaczęło się psuć. Wieczorami wracał później niż zwykle, tłumacząc to pracą, a ja coraz częściej czułam niepokój, którego nie potrafiłam wyjaśnić. Gdy w końcu powiedziałam o swoich podejrzeniach przyjaciółce, zbyła mnie, przekonując, że się tylko nakręcam… Nieświadoma niczego ufałam jej i próbowałam tłumaczyć sobie, że wszystko jest w porządku.
Wydawało mi się, że jest ze mną szczera, zawsze przy mnie, kiedy tego potrzebowałam. Jednak z biegiem czasu, kolejne jej słowa, a także dziwne zachowanie męża, zaczęły budzić we mnie coraz więcej wątpliwości. Coś się nie zgadzało, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że prawda okaże się aż tak brutalna…
Niespodziewane zmiany
Od kilku miesięcy moje życie z mężem zaczęło przypominać niekończącą się huśtawkę emocji. Każdy jego późny powrót, każde zimne spojrzenie, sprawiały, że w mojej głowie rodziły się coraz bardziej niepokojące myśli. Czyżby miał kogoś innego? Próbowałam z nim o tym porozmawiać, ale zawsze zbywał mnie krótkimi odpowiedziami, twierdząc, że wszystko jest w porządku. Co noc, kiedy zasypiałam sama, coś we mnie mówiło, że kogoś spotyka, jednak brakowało mi dowodów.
Nie mogłam znieść tego, że moje życie się rozsypuje, dlatego zwierzyłam się ze swoich obaw najlepszej przyjaciółce, Magdzie. Zawsze była przy mnie – pocieszała, doradzała i pomagała, więc myślałam, że będzie chciała pomóc również teraz. Jednak Magda reagowała na moje podejrzenia z lekceważeniem. „Daj spokój, nie przesadzaj,” mówiła z uśmiechem. „Po prostu stres w pracy, to ci się tylko wydaje.”
Wsparcie czy manipulacja?
Mimo że próbowałam odrzucać swoje przeczucia, było mi coraz trudniej. Magda starała się mnie uspokajać, ale dziwnie unikała kontaktu z moim mężem, co wcześniej nie miało miejsca. Zwykle chętnie odwiedzała nas i spędzała z nami czas, jednak teraz, kiedy temat zbliżał się do moich podejrzeń, szybko zmieniała temat. Zaczęłam zastanawiać się, czy to możliwe, że Magda wie więcej, niż mi się wydaje. Mimo to postanowiłam zaufać jej opinii i spróbować myśleć pozytywnie.
Jednak z czasem zachowanie męża tylko się pogarszało, a każda moja próba rozmowy kończyła się jeszcze większą irytacją z jego strony. „Dlaczego mi nie ufasz?” – pytał. Kiedy zaś opowiadałam o tym Magdzie, mówiła, że najwyraźniej dopadają mnie jakieś absurdalne obawy, że jestem przewrażliwiona. Poczułam się z tym jeszcze gorzej. Czułam, jak moje małżeństwo się rozpada, a ja nawet nie wiedziałam, co zrobić.
Szokujący wieczór
Pewnego dnia zauważyłam, że mój mąż przychodzi do domu, owijając się w dodatkową tajemniczość. Nagle zaczął chować telefon i być jeszcze bardziej nieobecny. Moje podejrzenia wróciły z nową siłą. W końcu, nie wytrzymując dłużej, postanowiłam działać. Pod nieobecność męża sprawdziłam jego telefon. Byłam zaskoczona, że telefon zabezpieczył hasłem, którego nigdy wcześniej nie używał. To tylko wzmocniło moje podejrzenia.
Kiedy w końcu udało mi się odblokować telefon, serce zamarło mi z przerażenia. W jego wiadomościach odkryłam SMS-y od… Magdy. Pierwszy, na jaki trafiłam, brzmiał niewinnie, ale kolejne były już bardziej bezpośrednie. „Nie mogę się doczekać, aż będziemy sami” albo „Powiedz jej coś, żeby nie zaczęła podejrzewać, że w ten weekend wyjeżdżamy razem.” To był dla mnie cios prosto w serce – przyjaciółka, której ufałam bezgranicznie, zdradziła mnie w najbardziej okrutny sposób.
Prawda wychodzi na jaw
Nie mogłam tego tak zostawić. Następnego dnia, bez zapowiedzi, odwiedziłam Magdę, aby skonfrontować ją z tym, co odkryłam. Spodziewałam się, że zaprzeczy, że będzie próbowała się tłumaczyć, ale ona po prostu wzruszyła ramionami. „Co, myślałaś, że on zawsze będzie twój?” – zapytała z lekceważeniem. Poczułam się zdradzona i ośmieszona. Byłam wściekła, jak nigdy wcześniej.
Wieczorem wszystko opowiedziałam mężowi i zażądałam wyjaśnień. Jednak jego reakcja przeszła moje najśmielsze wyobrażenia. Zamiast żałować czy przepraszać, stwierdził tylko, że „między nami już nic nie było” i że „Magda jest kobietą, która go naprawdę rozumie”. Jakby tego było mało, dodał, że nie widzi sensu dalszego wspólnego życia.
To był dla mnie koniec. Zrozumiałam, że cała ta sytuacja była starannie zaplanowana przez osobę, której ufałam, a mój mąż w tym wszystkim był bezwzględnym graczem, który znalazł w Magdzie coś, czego nie potrafił znaleźć u mnie. Odeszłam, wiedząc, że w tej relacji nie zostało już nic, co mogłoby mnie w niej trzymać.